W 1956 roku wszedł na ekrany amerykański film: The Man in the Gray Flannel Suit (Mężczyzna w szarym flanelowym garniturze) z Gregorym Peckiem w roli głównej. Opowiadał o mężczyźnie, któremu się w życiu powiodło, czego symbolem miał być m.in. fakt, że stać go było na noszenie na co dzień flanelowego garnituru. W trakcie filmu widzowie dowiadywali się wprawdzie, że z tym życiowym powodzeniem to nie do końca prawda, ale przesłanie filmu nie jest przedmiotem naszych rozważań. Chodzi nam wyłącznie o flanelowy garnitur jako symbol wysokiej pozycji społecznej jego posiadacza; wręcz symbol luksusu. Trzeba oczywiście brać poprawkę na czasy, o których film opowiada; w dekadę po zakończeniu wojny, jej skutki były ciągle odczuwalne a zamożność społeczeństw w Europie nie była imponująca. Nawet w Stanach Zjednoczonych, które wojna dotknęła w mniejszym stopniu niż Europę i w których w latach pięćdziesiątych następował niezwykle dynamiczny wzrost standardu życia zwykłych obywateli, flanelowy garnitur to było coś!
Pisząc o flaneli mamy oczywiście na myśli flanelę wełnianą, bowiem flanela bawełniana, z której szyje się pościel, piżamy, koszule i wiele innych produktów – słabo sprawdza się jako materiał na garnitury, a poza tym w żadnym wypadku nie jest tkaniną luksusową. Natomiast dobrej jakości flanela wełniana ma w sobie wyjątkowy urok i jakąś siłę przyciągającą, która powoduje, że flanelowy garnitur po prostu chce się mieć. W czym tkwi ta siła? Naszym zdaniem decydujące znaczenie ma fakt, że tkanina flanelowa – w znacznie mniejszym stopniu niż tkanina z gładkiej wełny – odbija światło, a w znacznie większym stopniu – je pochłania. To powoduje, że barwę tkaniny postrzegamy jako miękką, zaś wzory na niej – jako rozmyte. Trzeba dodać, że są to efekty miłe dla oka. Pozytywne wrażenie potęguje rzeczywista miękkość tkaniny, przyjemny chwyt, wrażenie ciepła i miłe skojarzenia. Wrażenie ciepła nie jest wyłącznie wrażeniem subiektywnym; tkanina flanelowa rzeczywiście ma dobre własności termoizolacyjne, znacznie lepsze niż wełna gładka. To z kolei narzuca zastosowanie flaneli na marynarki i garnitury zimowe. Latem ubranie z flaneli byłoby nie tylko za ciepłe, ale stanowiłoby pewien dysonans, podobnie jak ubranie lniane noszone zimą.
Za twórców tkaniny flanelowej uważa się powszechnie Walijczyków, chociaż różne źródła podają też inne miejsca jej narodzin. Za Walijczykami przemawia nazwa (flannel), która pochodzi od walijskiego słowa gwalen, oznaczającego rzecz wykonaną z wełny. Flanela powstaje wskutek drapania powierzchni wełny przy pomocy specjalnych szczotek drucianych, w wyniku czego na powierzchni tkaniny powstaje okrywa włókienna, czyli ten znany wszystkim miły w dotyku meszek. Na tym można by zakończyć rozważania na temat powstawania flaneli, ale byłoby to dużym uproszczeniem. Bowiem trzeba wiedzieć, że w przeszłości flanele oznaczały tkaniny nieco inne niż dziś, a w dodatku były one czymś w rodzaju wełen gorszego sortu. A to dlatego, że nie przeszły procesu czesania, w pewnej fazie swojego powstawania. Emancypacja flaneli od materiału na codzienne ubrania klas niższych w XIX wieku, do obecnej pozycji luksusowej tkaniny na eleganckie garnitury dżentelmenów i dandysów, jest procesem bardzo ciekawym i wartym poznania.
Jak wiadomo wełna powstaje z runa, czyli sierści zwierząt (najczęściej owiec, ale także kóz, wielbłądów, lam, królików i innych). Poszczególne włókna są skręcane ze sobą w procesie przędzenia, w wyniku którego powstaje przędza – półprodukt do tkania gotowej tkaniny. Zanim jednak dojdzie do przędzenia, runo przechodzi różne procesy przygotowawcze, po czym jest poddawane czesaniu. Czesanie ma za zadanie uporządkowanie włókien oraz oddzielenie włókien długich od krótkich. Ale czesanie nie jest procesem niezbędnym do tego, żeby uzyskać przędzę. Można prząść także z runa nieuporządkowanego i składającego się z włókien zarówno krótkich, jak i długich. Przędze uzyskane w obu przypadkach różną się od siebie, co widać na poniższym rysunku. Przędza wełny zwanej czesaną lub czesankową jest bardziej gładka i jednolita. Natomiast drugi typ przędzy nosi nazwę zgrzebnej. Przędza zgrzebna nie jest tak gładka jak czesana, bowiem sterczą z niej na boki krótkie włókna, które nie zostały usunięte podczas czesania. W ślad za tym także tkanina utkana z przędzy zgrzebnej nie jest gładka, lecz szorstka i włochata. Niegdyś wełna zgrzebna uchodziła za gorszą odmianę wełny, za to jej uzyskanie było znacznie mniej pracochłonne, a zatem tańsze. Dziś pozycja wełny zgrzebnej jest znacznie wyższa i znajduje ona różne zastosowania, gdzie jej szorstkość jest zaletą a nie wadą. Typowym przykładem wełny zgrzebnej jest tweed, o którym żadną miarą nie można powiedzieć, że jest gorszy od wełny czesankowej. Jest inny.
I tu dochodzimy do sedna flaneli. Niegdyś flanela była tkana wyłącznie z przędzy zgrzebnej i stąd jej niezbyt wysoka pozycja. Tak było mniej więcej do ostatnich dekad XIX wieku. Jednak w miarę rozwoju dziewiarstwa wymyślano różne sposoby uszlachetniania tkanin. Tkane były np. wełny, w których wątek stanowiła przędza zgrzebna, a osnowę – przędza czesana. Wreszcie zaczęto też wytwarzać flanele z wełny czesanej wysokiej jakości. Takie flanele miały wszystkie zalety dobrych wełen czesanych, a przy tym niepowtarzalną włochatą fakturę, przyjemny chwyt i piękny wygląd. Nic zatem dziwnego, że zaczęły zdobywać uznanie eleganckich mężczyzn. Wkraczanie flanelowych garniturów na salony zaczęło się w Ameryce, mniej więcej w latach trzydziestych ubiegłego wieku, natomiast w Europie – po wojnie. W roku premiery The Man in the Gray Flannel Suit, flanelowy garnitur miał już bardzo wysoką i ugruntowaną pozycję w męskiej modzie.
Dzisiaj flanelowy garnitur jest synonimem prestiżu i świadczy o wysokiej klasie i wyrobionym stylu noszącego. W naszej ofercie znajduje się wiele garniturów z flanel, w tym z flanel najwyższego gatunku, pochodzących z prestiżowej włoskiej tkalni Vitale Barberis Canonico. Dla podkreślenia wysokiej pozycji flanelowych garnitórów znajdujących się w kolekcji JAN ADAMSKI, zostały one nazwane imionami królów i książąt z brytyjskiej rodziny królewskiej. Jedna z największych ikon stylu wszech czasów – król Edward VIII – był znanym miłośnikiem flanelowych garniturów.